Tymczasem:
- brat Ahmeda został zlokalizowany, żyje, choć nie można się z nim skontaktować. Jakiś koleś był z nim zamknięty i jak go wypuścili to powiedział rodzinie, że z nim siedział. Koleś był żywy i w jednym kawałku, można więc mieć nadzieję, że brata Ahmeda też niedługo wypuszczą.
- zalało nam dom - pękł chyba zbiornik z wodą na dachu (choć do końca nie zrozumieliśmy co się wydarzyło) i zalało nam łóżko i materac Misia (czyli dwie osobne sypialnie na górze) a problem został wykryty jak woda zaczęła wyciekać z pod drzwi wejściowych (czyli co, tsunami przeszło przez pokoje, spłynęło po schodach i wypłynęło na zewnątrz?). Wysłani na ratunek Waleed z Aymanem, kierowcą od nas z firmy, wyciągnęli materace i wykładziny na zewnątrz żeby wyschły. Podobno da się je odratować.
- smutni panowie pojawili się pod firmą i interesowali się samochodem. Poza tym w okolicy coraz więcej samochodów znika - albo skradziona w tradycyjny sposób albo przez podszywających się (?) pod wojsko gości, którzy rzekomo konfiskują samochody na potrzeby reżimu. Jako że i tak po powrocie (inszallah) Pawłowi będzie przysługiwał samochód służbowy, zastanawiamy się poważnie nad ściągnięciem ceratki do Polski. Największy problem to wywieźć ją z Libii. Potem to już z górki - prom z Tunezji do Włoch i wycieczka przez Europę. Rozpatrywaliśmy też opcję z kontenerem. Cena porównywalna, a parę dni urlopu nam się przyda, więc szukamy jakiegoś dobrego last minute do Tunezji.
Następny apdejt bukrah*, inszallah:)
* bukrah - odpowiednik hiszpańskiego mañana :)
1 komentarz:
Jednym słowem potrzebujecie kogoś takiego:
http://youtu.be/9sn1w1yJKKE
:)
Prześlij komentarz